środa, 30 września 2009

mamutowa




Przypadek, esemes od niechcenia do mateusza kopczyńskiego, z którym umawiałem się w ciągu tego miesiąca niezliczoną ilość razy, niestety zawsze coś stawało nam na przeszkodzie, deszcz, choroba, brak sił wreszcie. Dzisiaj się udaje, mżący kapuśniaczek nam nic a nic nie przeszkadza, szybko idziemy w stronę przystanku pod wiaduktem na Armii Krajowej. Po drodze spotykamy tajemnicze figury w kurtkach puchowych, ze znamieniem szaleństwa w oczach, tak, nie tylko my postanowiliśmy się wybrać dzisiaj do świątyni.

'Co robi facet z plecakiem idący w deszczowy dzień w stronę ronda kraka? Jedzie do mamutowej' rzucam, gdy kolejny napotkany kolega Mateusza zaprasza nas do swojego autka. Podróż mija w sympatycznej atmosferze, dowiaduję się kogo, gdzie i jak pozwać by otrzymać wysokie odszkodowanie, za urwane koło, złamaną rękę, straty moralne.

Wspinanie przebiega sprawnie, wykonuję trzy próby na 'boskim buenos' i oględziny na 'grubasie'. Niedługo tu wrócę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz